The Raven Narrator, Vasil Woodland

Nadchodzi pełnia, a ja gubi się, kolejny raz gubi się w grach życia, i prosi
o miłość, bo zapomniało, że ta jest tutaj zawsze.
Ale ja chce określonego rodzaju miłości, bo
zapchał się umysł opowieściami, i biegiem – by zdążyć, zrobić, pokazać, osiągnąć, i mieć.

Przypominam sobie o gwiazdach, że tam jest życie, rodzina,
i jestem tu dlatego, że chciałem,
a doświadczenie łączące w sobie radość i samotność, ból,
i sprawy, które nie idą po myśli, wydarza się w pełni.

A później znowu czekam zamiast być,
przecież umiem zatracić się w grach życia, opuścić wypracowany, bezpieczny ląd,
tylko pozwólcie mi proszę pamiętać o lekcjach, abym nie musiał ponownie ich odbierać,
dajcie mi proszę pokorę, żebym umiał szanować wszystkich i zawsze,
niech intencja ta ustawia mnie w świetle, i pozwala podróżować ze światłem.

Przywołuję imiona bogów i bogiń, które zaszczyciły mnie w chwili ciemności, jednak nie wszyscy chcą wrócić, pozwalają żebym szedł sam,
potykał się, próbował (czy nie tego chciałem gdy zapisałem się na tę podróż?), wątpił, znajdował, tracił, przelewają się przeze mnie twarze tych, których już nie ma,
kochałem was, nawet jeśli tylko przez chwilę, kochałem was,
i nigdy, nigdy nie szedłem sam, tak jak i ty.