Po­chleb­nie prze­le­wasz się Ty
w sil­nych ra­mio­nach ba­oba­bów
roz­pię­tych nade mną jak ryn­ny

I chy­ba po­zo­sta­nie już
nie­do­ści­gnio­ny mój ję­zyk pod chmu­ra­mi

Bo to nie są chwi­le
a tym bar­dziej wi­tra­że za­zdro­ści
po któ­rych moż­na błą­dzić świe­cą
w po­szu­ki­wa­niu gwiazd i pa­ją­ków
na lek­cję ana­to­mii